Bez względu na to, jaki środek transportu wybierzemy, podróż to taki czas, gdy żywieniowe nawyki często idą w odstawkę z różnych powodów - a to się zepsuje, a to nie wolno brać, a przecież hot dogi na stacji benzynowej same się nie zjedzą, to tylko kilka godzin... Restauracje lotniskowe kuszą smakołykami i straszą ceną, ale przecież "coś" trzeba zjeść, więc zamawiamy... koniec końców nie dość, że wydaliśmy krocie, to jeszcze zjedliśmy syf. A chyba nie muszę mówić, jak może się skończyć jedzenie niepewnych potraw w podróży - nikt nie lubi mieć problemów żołądkowych i to nie tylko, gdy pędzimy z miejsca A do B!
Częste podróże sprawiły, że opracowałam kilka niezawodnych patentów na to, jak bezproblemowo, tanio i zdrowo jeść w podróży. Przedstawiam je poniżej, przy okazji obalając kilka lotniskowych mitów.
Zasada nr 1 - nie jedz w restauracjach na lotnisku!
Niewinnie wyglądająca kanapka o przeciętnym smaku może Cię kosztować nawet 20 złotych (!). Nie jestem chorobliwie oszczędna, ale 20 złotych za kanapkę to robienie ludzi w balona. Dzięki zabraniu własnego jedzenia nie uszczuplisz portfela i nie zatrujesz się wątpliwej jakości jedzeniem. I nie wsuniesz niczego niezdrowego, co zapewne będzie Cię kusić ;) Nie wiem, skąd wziął się mit o tym, że do samolotu nie można zabierać własnego jedzenia. Oczywiście, że można! Spokojnie przejdziesz każdą kontrolę i nikt Cię nie będzie strofował za jedzenie na pokładzie. Ważne tylko, by nie brać płynów - na opakowaniu pojemność musi być opisana w gramach, a nie w mililitrach. Wracając z jednej podróży chciałam zabrać olej kokosowy, który był w stanie stałym, ale na opakowaniu miał "ml", w związku z czym ochrona mi go zabrała... A skoro już przy tym jesteśmy, to nie przewoź z Francji żadnych serów w bagażu podręcznym, bo niestety, ale konfiskują je za każdym razem.
Zasada nr 2 - weź pustą butelkę do bagażu podręcznego!
To fakt, podczas kontroli nie możesz mieć przy sobie płynów w opakowaniach większych niż 100ml, a wszystkie muszą się mieścić w torebce o pojemności 1 litra, ale nikt nie mówił o przewożeniu pustych opakowań... :) Po przejściu wymaganych kontroli zamiast wydawać 6 zł (Okęcie) za malutką buteleczkę wody 0,33l, poszukaj dystrybutora wody, które są instalowane często i gęsto na większości lotnisk (lub kranówą, jeśli się jej nie boisz i jeśli nie śmierdzi chlorem - ja w cywilizowanych krajach się nie boję). Napełnij butelkę, dobrze zakręć i nawadniaj się przez całą podróż - latanie bardzo wysusza skórę, więc woda jest niezbędna (podróżny krem do twarzy też nie jest głupim pomysłem)!
Zasada nr 3 - wybierz szczelne opakowania!
Szczelne opakowania zapewnią Ci wewnętrzny spokój i ustrzeże od nieustannego sprawdzania, czy zawartość pudełek nie rozpływa się po całym bagażu. Nie musisz mieć drogich lunchboxów od Joseph Joseph, hpba, bento et cetera (ale jeśli masz, to fajnie Ci!), u mnie najlepiej sprawdzają się silikonowe lunchboxy od Jana Niezbędnego, które nie przeciekają, a po zjedzeniu można je złożyć, dzięki czemu zajmują mniej miejsca, a to w podróży jest bardzo istotne. Często wykorzystuję również puste opakowania po jogurtach ze szczelną plastikową pokrywką (na przykład takie).
Zasada nr 4 - im bardziej "stałe" przekąski, tym lepiej!
Nie zabieraj ze sobą koktajli ani sałatek z wodnistym sosem, bo jeśli zasada 3 zawiedzie, to wszystkie twoje manatki podróżne będą tonąć w sosie winegret z sałatki lub szpinakowym koktajlu...nie mówiąc już o tym, że będzie od Ciebie bił aromat, który nie będzie zbyt przyjemny ani dla Ciebie, ani dla innych. Inny aspekt przemawiający za stałymi potrawami to ten, że kontrola lotniskowa może Cię nie przepuścić z potrawą, jeśli będzie zupełnie płynna.
Zasada nr 5 - zakaz wejścia na pokład mają ryby, cebula, czosnek i kiełbasa!
Ryby są przewspaniałe, ale nie w podróży.Dla postronnych ich zapach jest po prostu obrzydliwy. Kiełbasy i kupne szynki nie są przewspaniałe, więc tym bardziej ich nie zabierajmy. Przygotujmy sobie coś o ładnym zapachu - lepiej, żeby współpasażerowi dobrze zapachniały owsiane babeczki cynamonowe, a nie zaśmierdziała krakowska. Na zdjęciu po prawej są dwie potrawy (sałatka z komosy ryżowej po lewej, kurczak z brokułami po prawej) - która z nich jest lepsza? Ta po lewej! Nie bierzmy brokułów, które innym będą po prostu... śmierdzieć. :)
Zasada nr 6 - przygotuj dania, które są smaczne na zimno.
Chociaż lotniska coraz częściej oferują możliwość podgrzania, nie nastawiaj się na to. Wybierz te przekąski, które dobrze smakują na zimno!
Zasada nr 7 - spakuj plastikowe sztućce.
Te metalowe mogą się nie spodobać kontrolerom, a poza tym są ciężkie. Plastikowe są lekkie, poręczne, a po jedzeniu można je umyć i wykorzystać przy następnej podróży. Przy okazji spakuj chusteczki.
Dobra, to co wolno, jak nic nie wolno? Najlepiej sprawdzają się dania "na słodko" - ładnie pachną, a do tego powstrzymują przed kupnem pysznych croissantów, ciasteczek i innych muffinek. Moje ulubione to zdecydowanie babeczki i omlety (bez polew)- mają stałą konsystencję i łatwo je transportować. Parę propozycji na słono też się znajdzie! Poniżej kilka przepisów z Widelca, które świetnie sprawdzą się w podróży.
Szybki placek dyniowy (polewę spakuj oddzielnie do małego szczelnego pojemniczka)
Komosa ryżowa z czerwoną fasolą i fetą (zamień cebulę na inne warzywo)
Jabłka
Zdrowe batony
Mam nadzieję, że ten krótki poradnik się Wam przyda. Tymczasem idę pakować dyniowe babeczki upieczone na jutrzejszy lot :)
Jeśli znacie inne sprawdzone patenty na jedzenie w podróży, napiszcie o nich w komentarzu!
Życzę miłych i smacznych podróży!