Dziewczyny do sztang!

Drogie Panie, najserdeczniejsze, choć spóźnione życzenia z okazji Dnia Kobiet!
Nasze święto natchnęło mnie do napisania paru słów na temat panicznego strachu większości dziewczyn przed... sztangami.

Ja rozumiem - można się bać duchów, tzw. bad-hair-day'a albo dedlajnów w pracy. Ale żeby się bać siłowego treningu?!

Dobra, nie będę tu udawać kozaka. Teraz jest to dla mnie chleb powszedni, ale gdyby zapytano się mnie 3 lata temu, co sądzę na temat sztang i hantli cięższych niż 2 kg, z pewnością odpowiedziałabym wzruszeniem ramion, skrzywieniem się lub wyrazem zwątpienia na twarzy, rozmówca usłyszałby coś o "brzydkich pakerkach" i "byciu za słabym na takie obciążenie, przecież ja ledwo daję radę z 1,5 kg, a w ogóle to jest taki program Skalpel...".

Fakt, od słynnego Skalpela Ewy zaczęła się moja przygoda z fitnessem - ze świecą szukać kogoś, kto nigdy nie próbował tych programów. Absolutnie nie chcę ich tu oczerniać, bo są świetne przy dostosowaniu do poziomu zaawansowania. Od wspomnianych trzech lat co roku pojawiam się na zbiorowych treningach z teamem BeActive - choć przyznaję, że bardziej jestem tam dla treningu (i klaty, rzecz jasna) Tomka Choińskiego i Lefterisa (tu już bez klaty), Ewa to taki "miły dodatek".

Wracając do tematu - trening bez obciążenia też może dać genialne rezultaty. Nasi faceci może i nim gardzą (z wyjątkiem entuzjastów kalisteniki), ale my swoje wiemy - to świetna sprawa. Dodatkowo nie obciążamy aż tak bardzo naszych mięśni i stawów, nie narażamy się na przeciążenia bądź ewentualne kontuzje przez niewłaściwe obchodzenie się ze sprzętem i nie musimy kupować karnetu na siłownię (zakładam, że nie macie w domu sztangi; przykładowo mój brat jest szczęśliwym posiadaczem sprzętu w domu). Jednak wszystko zależy od celów, które sobie stawiamy.





A tak wyglądała jedna z pierwszych
rozmów między mną a moim J :) 
Ale, ale! Po pewnym czasie ciało przyzwyczaja się do danego rodzaju treningu. Żeby dalej obserwować efekty, trzeba zacząć kombinować - czy to z nowymi programami, czy z liczbą powtórzeń lub innymi ćwiczeniami. Trening ze sztangą lub innego rodzaju obciążeniem (większym niż śmieszne małe hantelki) może świetnie urozmaicić Wasz dotychczasowy plan. Po wprowadzeniu treningu siłowego raz w tygodniu już po kilku tygodniach widziałam zasadnicze zmiany w ciele, szczególnie w smukłości rąk i podniesionych pośladkach.

Czy od samego treningu siłowego staniemy się kulturystkami? Nie. Nie pozwolą nam na to nasze hormony. No chyba, że zaczniemy szprycować się odpowiednimi suplementami i będziemy pracować z ogromnym, powtarzam, OGROMNYM obciążeniem rzędu > 40 kg.
Czy od samego treningu siłowego staniemy się piękne i smukłe? Nie, przecież naszemu ciału należy się również trening typu cardio, trzeba też zadbać o rozciąganie i relaks. Równowaga przede wszystkim!
Czy od włączenia treningu siłowego do dotychczasowego planu mamy szansę na pokonanie bariery stagnacji, ładnie wysmuklimy ciało i zyskamy apetyczne kształty? Tak, tak, TAK!

Ekstra, fajnie, no to co teraz? Siadać obok koksów i karków w strefie wolnych ciężarów, zabierać im te sztangi i miotać nimi jak szalone? Cóż, to by było całkiem niezłe ;)
Jeśli brak Wam pewności siebie, żeby tak zrobić - ćwiczcie ją! Oni robią swoje, Wy też zasługujecie na to, żeby robić swoje. A jeśli się patrzą, to prawdopodobnie dlatego, że całkiem niezłe z Was sztuki, a oni nie wiedzą, jak zagadać... A właśnie, zazwyczaj Panowie są bardzo dobrze poinformowani i można ich podpytać o działanie tej lub innej maszyny (oprócz tego, że zawsze można zapytać o to instruktorów i instruktorki). A zazwyczaj sami przybywają z pomocą, jeśli widzą lekką dezorientację lub tak jak w moim przypadku nierówną walkę z ławeczką i zacinającą się wajchą do zmiany kąta nachylenia - z odsieczą przyleciało 3 Panów naraz! Najtrudniejszy pierwszy krok!

Jeśli maskulinizacja sztang i hantli w klubie to dla Was bariera nie do pokonania, idźcie do klubu tylko dla kobiet - tam nie ma się czego bać (choć nie do końca uważam to za słuszne wyjście; każda część siłowni jest dla obu płci i nie ma tu żadnej segregacji).

Jak ćwiczyć z obciążeniem? Tak samo, jak bez niego, czyli z odpowiednim planem i techniką. Sięgnijcie do krańców internetów, zajrzyjcie do gazet o aktywności fizycznej. Kto pyta (Wujka Google'a), nie błądzi potem bez sensu między wolnymi ciężarami, tracąc czas, energię i chęci. Kontrolujcie technikę przy lustrze, podpytajcie wcześniej wspomnianych Panów lub personel i, na Boga, nie ćwiczcie ze zbyt małym obciążeniem, bo nie da Wam to nic oprócz straconego czasu.

Ciekawym i bezpiecznym wprowadzeniem do treningu siłowego mogą być popularne treningi typu "pump" ("body pump", "power pump" czy po prostu "pump" lub "sztangi"). Na zajęciach osoba prowadząca pokaże prawidłowy sposób wykonywania ćwiczeń i poprawi ewentualne błędy. A poza tym, w kupie raźniej! I te babskie rozmowy o tym, która, na co i ile kilo dziś bierze... bezcenne :)
O treningu "pump", od dwóch lat moim faworycie wśród wszelkich ćwiczeń grupowych, skrobnę słów kilka za parę dni.

A tymczasem trzymajcie jutro za mnie kciuki, bo mam egzamin semestralny na studiach podyplomowych :)

SIŁA!

0 komentarze:

A Ty? Co o tym myślisz? No powiedz, nie daj się prosić :)