Dzisiejszym wpisem rozpoczynam cykl dotyczący planowania i przygotowywania posiłków.
Enigmatyczne słowo mealprep oznacza proces przygotowania posiłków na diecie i jest często spotykane w angielskojęzycznych artykułach na ten temat (w polskich zresztą również coraz częściej). Jako że jest krótkie i dobrze obrazuje problem, z którym styka się niemal każdy, kto podejmuje się porządnej zmiany swojego sposobu żywienia, będzie nam nieodłącznie towarzyszyło przez te kilka wpisów.
Bo niechaj pierwszy rzuci kamieniem ten, kto będąc na nowej ścieżce żywienia nigdy nie borykał się z problemem takiego zaplanowania jadłospisu, by miał on ręce i nogi (czyli pożądane marko), by nie spędzać w kuchni każdego dnia wieków, by nie pójść z torbami. Inaczej - by nie zwariować. To, co jemy, jest ważne, ale nie może przesłaniać całego życia*. Jak to powiedział kiedyś ktoś mądry, jedzenie to tylko paliwo - smaczne, ale paliwo. Wychodząc z tego założenia można przecież jeść codziennie to samo (tzw. "plankton"), ale wszyscy wiemy, że nie o to tu chodzi. Jak więc znaleźć równowagę pomiędzy przygotowaniem posiłków a smakiem, normalnym życiem i funkcjonowaniem Gdzie jest równowaga?
Okej, może przedstawiłam to trochę zbyt dramatycznie. Nie jest przecież tak, że nie możemy spać po nocach, bo nie wiemy co zjeść jutro na lunch i nie puścić diety z dymem. Ale z drugiej strony mając świadomość, że posiłki są z góry zaplanowane, nie czujemy potrzeby wracać do starych nawyków. Ba, dobra organizacja może sprawić, że jedzenie w ten sposób może spodobać się nam bardziej niż dotychczasowe patenty - a raczej ich brak. Wdrożenie nowego sposobu żywienia to trudny krok i często nie udaje się właśnie ze względu na zły proces przygotowania, mnożące się wymówki pt. "nie mam czasu", "nie mam pieniędzy" et cetera. O wymówce "nie chce mi się" nie będę tu mówić, bo na to potrzeba innego cyklu wpisów... Zakładam, że podstawowa motywacja jest. A skoro jest, to podzielmy proces Mealprep na trzy części.
I. Planowanie
II. Działanie
III. Ewaluacja
PLANOWANIE
Ostatnio sprawdzając pytania najczęściej zadawane przez rekruterów (W&H jeszcze nie zarabia, a za coś trzeba kupować składniki...) natrafiłam na słynne "jakie jest Twoje motto?". Jeśli dostałabym takie pytanie, bez wahania odpowiedziałabym: "planowanie, działanie, ewaluacja". Sprawdzi się to również co do mealprepu. Działanie bez planu brzmi dla mnie jak zawiązanie sobie oczu, zatkanie uszu, związanie rąk za plecami i w takim oto stanie próba upolowania tygrysa. Planowanie jest niezbędne, jeśli chcemy uzyskać dobre efekty.
Kwestią każdego z nas jest ustalenie, jak szczegółowo chcemy planować. Jeśli za 3 miesiące zamierzamy wystartować w konkursie bikini fitness, będzie potrzebna pomoc specjalisty. Jeśli zależy nam na ogólnym zdrowiu, dobrej formie i sylwetce (właśnie w tej kolejności), sytuacja jest o wiele prostsza i spokojnie damy sobie radę sami, choć i tu, szczególnie na początku, pomoc specjalisty może być nieoceniona.
Często spotykam się z opinią, że o zdrowie i sylwetkę można się zatroszczyć, nie wywracając swoich nawyków do góry nogami, a jedynie zastępując jedne produkty innymi. Podpisuję się pod tym stwierdzeniem jednocześnie zwracając uwagę na to, że takie działanie też wymaga planu - nieco okrojonego, ale planu! Trzeba przecież dowiedzieć się, co nam szkodzi, co bez pardonu wyprosić z kuchni, a co do niej zaprosić.
Na wcześniej wspomniane "polowanie na tygrysa" jest czas wtedy, gdy... mamy czas. Wolny dzień, weekend... wtedy hulaj dusza, gotujcie i szalejcie ile wlezie, a następnie spodziewajcie się spadku efektywności Waszych działań. A tego chyba nie chcemy w dni powszednie. Poza tym, czy taki dzień nie nadaje się idealnie na jakiegoś miłego cheata? (Tak, nadaje się.)
Podsumowując aspekt planowania, jego zakres należy dopasować do swoich oczekiwań i możliwości. Jeśli wiemy, że liczenie kalorii jest dla nas wielkim nieporozumieniem, pomińmy to. Jeśli mamy alergie lub chcemy zrezygnować z określonych produktów, uwzględnijmy to. Jeśli pracujemy na nocną zmianę, zaplanujmy przygotowanie posiłków w odpowiedniej dla nas porze. Jeśli kompletnie nie mamy czasu gotować, zastanówmy się nad odpowiednim cateringiem dietetycznym.
Nie ma długoterminowej wymówki, która usprawiedliwia niedbałość o własny organizm.
DZIAŁANIE
Plan opanowany, posiłki opisane i dopasowane do naszych potrzeb. Świetnie! Najtrudniejsza część za nami. Teraz przechodzimy do znalezienia idealnego czasu na to, by na chwilę zaszyć się w kuchni i przygotować posiłki. W zależności od naszego planu może to być raz na tydzień, 3 razy w tygodniu lub częściej. Wraz z redukcją ilości czasu spędzonego w kuchni może się zredukować różnorodność posiłków np. gdy gotujemy to samo na 3 dni, większość posiłków będzie wymagać wcześniejszego odmrożenia lub podania na zimno w pudełkach, a domownicy mogą się zbuntować ;)
Wchodzimy do kuchni zwarci i gotowi z listą posiłków do przygotowania, a tu okazuje się, że brakuje nam składników - co wtedy? Pół biedy, jeśli do sklepu mamy 3 minuty w kapciach - gorzej, jeśli po zakupy trzeba zorganizować wyprawę. Jeśli chcemy tego uniknąć, należy wcześniej zadbać o to, by odpowiednie produkty znalazły się w kuchni (i to w odpowiednim czasie).
Porcjować i przechowywać również trzeba mieć w czym. Zaopatrzenie się w odpowiednie pojemniki do przechowywania sprawi, że produkty w zamrażarce się nie zepsuje, będziemy widzieć, gdy orzechy zaczną się kończyć, a sos mięsny nigdy nie pokryje laptopa, komórki, notatek i wszystkiego, co mieliśmy akurat w torbie, niosąc dumnie lunchboxa do pracy.
EWALUACJA
Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem? Nie tak szybko. Po drodze do ustalenia optymalnego sposobu przygotowania jadłospisu na pewno zdarzą się potknięcia - czy to na etapie planowania, czy na etapie działania.
Może okazać się, że nie możecie znieść powtarzalności posiłków, że ich gotowanie pochłania zbyt dużo czasu lub że nie macie możliwości podgrzać sobie klopsów z indyka, które na zimno smakują okrutnie.
Tak jak pan na obrazku obok - trzeba znaleźć odpowiedni dla siebie sposób na pokonanie przeszkód i dopasować plan i działanie do rzeczywistości. A gdy już się tego dokona, zapraszam z powrotem do punktu 1 - w końcu trzeba sprawdzić, czy teraz ten proces przebiegnie prawidłowo. Za każdym razem jest coraz lepiej!
W dalszych częściach cyklu będziemy rozwijać poszczególne punkty, aż na koniec każdy z nas będzie mógł znaleźć skrojony na miarę sposób idealny na mealprep :)
Miłego poniedziałku!
* Przyznaję, jako wielbicielce gotowania i planowania dojście do tego wniosku zajęło mi trochę czasu :)
Mealprep - wstęp do cyklu
Opublikowane
10/24/2016
przez
Widelec&Hantla
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
A Ty? Co o tym myślisz? No powiedz, nie daj się prosić :)