Niezły hantel...


Dwa dni temu krew zamarła mi w żyłach. Powodem był błąd, który jest zarówno głupi, jak i bardzo śmieszny (swoją drogą, te dwa aspekty dość często chodzą parami).

Zgodnie z opisem w "O W&H" jestem germanofilką. Jak u licha to się stało, że przeoczyłam błąd językowy w nazwie bloga, a dokładniej we fragmencie pochodzącym z języka niemieckiego?!

Hantla. Hantel. Hantle.
Niemożliwe.
To jak to w końcu jest?

Krótka lekcja niemieckiego: wprawdzie rodzajnik jest die, ale jednak rzeczownik to Hantel, a nie Hantla. Wynika więc z tego, że liczba pojedyncza w języku polskim to hantel. Hantla jako słowo owszem, istnieje, ale jako dopełniacz (czego nie ma - tego hantla).

To skąd mi się to w ogóle wzięło?! Ano z klubu. Nikt nie mówi "hantel". W ciągu 3 lat nigdy nie usłyszałam tego słowa. Zawsze "weźcie hantlę" - i mówię tu o przypadku, kiedy faktycznie mieliśmy wziąć jednego hantla. Takie to już są problemy z zapożyczeniami z innych języków.

Moja pierwsza myśl nie była zbyt optymistyczna. Pomyślałam, że nie pozostaje mi nic innego, jak pozmieniać wszystko. Słownie - wszystko. Insta, Pinterest, Bloglovin, Facebook, Youtube, Cupsell, Gmail (!), Zblogowani, durszlak...


Shit.



Cała zabawa od nowa.

W s p a n i a l e.

Za gapiostwo się płaci.
A najgorzej jest wtedy, gdy musisz za coś płacić czasem.
Czas to pieniądz.

Tak właśnie poczułam się przedwczoraj około godziny 16:30.
A potem pojawiła się druga myśl.
Kogo to obchodzi?
Czy jestem purystką językową? Czy od odmiany rzeczownika zależy ta platforma, jakość artykułów, smak przepisów?
Nie.
Czy warto tracić 2-3 dni na przeniesienie bloga, grafiki, zmianę wszystkich adresów i linków na poprawny adres?
Nie.
Czy wygrało ze mną lenistwo?
Może.
Ale gdzieś musi wygrywać. Na pewno nie wygrało ze mną dzisiaj o 6 rano, gdy wstawałam na sztangi. Wolę mu więc wyszaleć się na tym obszarze.

Jeśli kogoś niniejszy błąd będzie kłuć w oczy, to spieszę z pomocą - uznajmy, że jest to dopełniacz. Lub biernik. Tak jakby był to wycinek zdania: mam w ręku widelec i hantla. Hm? Może być? Musi. Albo niech ktoś przyjdzie i pozmienia te adresy.

Kiedyś nie odpuściłabym sobie czegoś takiego. Nie dałoby mi to spać po nocach.
A teraz mam gdzieś. Kolejny raz w ciągu kilku tygodni uświadamiam sobie, jak bardzo się zmieniłam, a jakby ktoś miał wątpliwości, to wyjaśniam - zmieniłam na lepsze.

Koniec tego, biorę się za pisanie ważnych postów! A pomysłów mam od groma :)

0 komentarze:

A Ty? Co o tym myślisz? No powiedz, nie daj się prosić :)